Jakiś czas temu na stronie Facebooka, którą moderuję, wrzuciłam opis swoich ukochanych gadżetów. Jednym z nich jest kosz do koszykówki z Tigera, który zakłada się na rusztowaniu na głowę, a druga osoba (lub osoby, bo piłeczki są w dwóch kolorach) ma za zadanie wrzucić do niego piłkę.
Jak z niego korzystam na zajęciach? Dzielę uczniów na dwie grupy, zadaję im na przemian pytania, i jeśli podadzą prawidłową odpowiedź, w nagrodę mogą piłką rzucić do kosza. Na koniec liczymy, ile piłeczek której grupie udało się umieścić w koszu. Dzieciaki to uwielbiają.
No nie wyobrażacie sobie, jak mi się dostało od nauczycieli za ten wpis...
"(...) wydaje mi się, że są pewne granice, których jako lektorzy nie powinniśmy przekraczać. Śmiech, zabawa owszem, ale nauka szacunku też jest bardzo ważna." - pisze jedna pani. A wiele osób jej przyklaskuje.
Ja to widzę kompletnie inaczej.
Wiem, że brak szacunku dla nauczycieli bywa naszą zmorą. Boimy się czasem stanąć przed dziećmi jako autorytet, bo czy my na pewno odnieśliśmy sukces w życiu...? Nie zarabiamy kokosów, ciężko pracujemy, a wiele osób mimo to mówi, że się obijamy, bo przecież słynne 18 godzin tablicowych... Sama uczyłam w szkole, gdzie część uczniów miała gadżety, których wartość przekraczała wysokość mojej pensji, i którym ciężko było przyjąć, że jak już będą się pilnie uczyć, to może dostaną moją pracę, za pensję pewnie czasem niższą niż ich kieszonkowe.
Ale nigdy nie pozwalałam na to, żeby przez to poczuć się źle.
Jestem - nieskromnie mówiąc - niegłupia. Myślę, że jakbym chciała, załapałabym się do jakiejś korporacji i poradziła sobie w więcej niż jednym dziale. Znam osoby, które traktują pracę jako sposób na zarabianie, a życie zaczynają o 17. I to bardzo fajne życie! Czasem im zazdroszczę.
Wybrałam swój zawód, bo szczerze mnie pasjonuje.
Oczywiście, pieniądze są ważne, ale dla mnie ważne jest także wiele innych rzeczy. Równowaga między życiem prywatnym a zawodowym. Możliwość rozwoju. Patrzenie na postępy moich uczniów. Rozmowy, które kształtują ich jako ludzi. Inspirowanie ich i inspirowanie się nimi.
Nie mam poczucia, że trafiłam tu z przypadku. I dlatego umiem zasłużyć na ich szacunek.
Dlatego też możemy się razem wygłupiać, mogę mieć ten kosz na głowie, bo dalej, nawet w trakcie takiej zabawy, to ja rządzę w mojej klasie. Każdy guru fitness i samorozwoju mówi: najpierw Ty musisz pokochać siebie.
Ja siebie kocham. Mam poczucie swojej wartości.
I szacunek moich uczniów nie zależy od tego, w co się bawimy. Opiera się na tym, że mogą liczyć na moje słowo. Że dotrzymuję obietnic. Że interesuję się nimi. Że traktuję ich po partnersku. Że umiem przyznać się do błędu. Że tworzę relacje, a nie dystans.
Takie relacje, których żaden kosz nie zepsuje. Uwierz w siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz