Odliczam dni i godziny do końca tego roku szkolnego, nie wiem, czy dlatego, że był wyjątkowo intensywny, czy dlatego, że za oknem plucha i najchętniej schowałabym się pod kołdrą z kawą i dobrym kryminałem.
Usiadłam z kalendarzem, odliczyłam długie weekendy, zielone szkoły, wycieczki, i wyszło mi, że niektóre moje klasy mają przed sobą tylko 6 lekcji! To dla mnie oznacza jedno: czas podsumowań.
Są nauczyciele, dla których "podsumowanie" oznacza test ze słówek czy gramatyki z całego roku, są tacy, którzy "podsumowują" nic już nie robiąc i puszczając film, czasem nawet bez omówienia. A ja robię najtrudniejszy test.
Sobie.
Uczę języka, więc sprawdzam, czy nauczyłam dzieci MÓWIĆ. Strona po stronie, wypisuję z podręcznika do Worda pytania, na które uczyliśmy się odpowiadać. Przykłady:
przerobiliśmy nazwy miesięcy - jaki dzisiaj dzień? kiedy masz urodziny?
czas przyszły - kim chcesz zostać w przyszłości?
pogoda - jaka jest dziś pogoda? jaka jest pogoda w Polsce zimą? a latem?
czas przeszły - co robiłeś wczoraj? w zeszły weekend?
itp.
(Tu mała dygresja: od początku roku ucząc jakiejś partii materiału zastanawiam się po co. Kiedy w normalnym życiu mój uczeń będzie mógł tego użyć? W jakim kontekście? Czy mu się to przyda? Więc wszystkie te pytania mieszkają od września do teraz w tyle mojej głowy.)
Podpowiedź: tą samą listę pytań można wykorzystać więcej niż raz z jedną klasą. Zmieniając tylko rodzaj zadania. Dzieciaki się nie znudzą!
Uczniowie powtarzają. A ja siedzę sobie spokojnie obok z kawą, słucham, czy wszystko idzie płynnie. I analizuję, co można było zrobić w tym roku lepiej, z czym dzieciaki jeszcze sobie nie radzą. I zanim się obejrzymy - nadejdą wakacje :)
Usiadłam z kalendarzem, odliczyłam długie weekendy, zielone szkoły, wycieczki, i wyszło mi, że niektóre moje klasy mają przed sobą tylko 6 lekcji! To dla mnie oznacza jedno: czas podsumowań.
Są nauczyciele, dla których "podsumowanie" oznacza test ze słówek czy gramatyki z całego roku, są tacy, którzy "podsumowują" nic już nie robiąc i puszczając film, czasem nawet bez omówienia. A ja robię najtrudniejszy test.
Sobie.
Uczę języka, więc sprawdzam, czy nauczyłam dzieci MÓWIĆ. Strona po stronie, wypisuję z podręcznika do Worda pytania, na które uczyliśmy się odpowiadać. Przykłady:
przerobiliśmy nazwy miesięcy - jaki dzisiaj dzień? kiedy masz urodziny?
czas przyszły - kim chcesz zostać w przyszłości?
pogoda - jaka jest dziś pogoda? jaka jest pogoda w Polsce zimą? a latem?
czas przeszły - co robiłeś wczoraj? w zeszły weekend?
itp.
(Tu mała dygresja: od początku roku ucząc jakiejś partii materiału zastanawiam się po co. Kiedy w normalnym życiu mój uczeń będzie mógł tego użyć? W jakim kontekście? Czy mu się to przyda? Więc wszystkie te pytania mieszkają od września do teraz w tyle mojej głowy.)
Co mogę zrobić z tą listą pytań?
- wydrukować na kartce, pociąć na paseczki i dać do losowania; w wersji trwalszej, zapisać na patyczkach laryngologicznych (opakowanie za 5 zł starcza na bardzo długo) i losować patyczki
- wydrukować grę planszową z pytaniami, korzystając np. z tego kreatora, po jednej na parę lub małą grupę, i poprosić dzieci o zagranie
- wrzucić w onlineowe koło fortuny, nic nie drukować, tylko wyświetlić je na ekranie i wyznaczać dzieci do odpowiedzi (albo zagrać drużynowo, na punkty)
- wydrukować, pociąć na paseczki i każdy zmiąć w kulkę; urządzić bitwę na te kulki, a na koniec poprosić każdego, żeby podniósł te "naboje", które zostały nieopodal niego, rozwinął, odpowiedział
- przyczepić pytanie do głowy ucznia, albo zwyczajnie, za pomocą taśmy klejącej (tak, robię to), albo robiąc opaskę taką, jak do gry Kim jestem? (można zobaczyć tutaj); opaskę robi się szybko i na długo: laminujesz kartkę papieru, wycinasz pasek, z tyłu dziurkaczem robisz dziurkę, przez którą przewlekasz gumkę, et voila, można korzystać latami; no i mamy to dziecko z pytaniem na czole, a inni odpowiadają na nie tak, żeby dziecko mogło zgadnąć co na tym jego czole figuruje
Podpowiedź: tą samą listę pytań można wykorzystać więcej niż raz z jedną klasą. Zmieniając tylko rodzaj zadania. Dzieciaki się nie znudzą!
Uczniowie powtarzają. A ja siedzę sobie spokojnie obok z kawą, słucham, czy wszystko idzie płynnie. I analizuję, co można było zrobić w tym roku lepiej, z czym dzieciaki jeszcze sobie nie radzą. I zanim się obejrzymy - nadejdą wakacje :)
Komentarze
Prześlij komentarz